| Autor: redakcja12

Euro zamiast polskiej złotówki?

W drugiej połowie maja br. media obiegła szybko potem zdementowana informacja o przymusowym przyjęciu euro przez wszystkie kraje Unii Europejskiej do 2025 roku. Mimo tego, że nasz kraj tak naprawdę spełnia już wszystkie wymogi, jedynie poza obecnością w systemie ERM II – kryteria konwergencji, do strefy euro się na razie nie wybiera. Jak podkreślił Tomasza Wojtasiewicza z Wyższej Szkoły Bankowej przystąpienie do unii walutowej miałoby swoje dobre strony dla gospodarki, ale nie nastąpi to bez poparcia społecznego, którego w tej chwili zapewne nie ma.

Euro zamiast polskiej złotówki?
W poniedziałek 22 maja 2017 roku, „Frankfurter Allgemeine Zeitung” podał informację o tym, że w poprzednim tygodniu doszło do spotkania unijnych komisarzy Pierre’a Moscoviciego i Valdisa Dombrovskisa z wybranymi europarlamentarzystami. Z wyniesionej ze spotkania notatki wynikało, że rozmawiano m.in. o „dokończeniu unii walutowej do 2025 roku”. Media obiegła wieść o przymusowym przyjęciu euro przez kraje członkowskie Wspólnoty.
 
 Warto byłoby się zastanowić, w jaki sposób wyciekła ta informacja, która została zdementowana w ciągu kilkunastu godzin. Źródło prowadzi do Frankfurtu. W końcu to niemiecka gazeta podała takie nowinki. Może to oznaczać, że skoro nastąpi brexit, to z racji tego, że Londyn jest centrum finansowym, to musi ono się gdzieś przenieść. Bardzo możliwe, że Frankfurt będzie chciał przejąć pałeczkę od Londynu. Wszystkie państwa raczej nie skorzystałyby z wejścia do unii monetarnej w jednym momencie z prostego względu: każdy kraj rozwija się w innym tempie, ma aktualnie różny poziom stóp procentowych, poziom rozwoju gospodarczego, więc trudno się spodziewać, żeby w jednym momencie doszło do takiego rozszerzenia strefy euro – mówił Tomasz Wojtasiewicz z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.
 
Do tej pory, spośród wszystkich członków Unii Europejskiej, tylko osiem państw nie należy do strefy euro: Polska, Czechy, Węgry, Bułgaria, Rumunia, Chorwacja, Dania oraz Szwecja.
 
 Wejście do unii monetarnej dla Polski oznaczałoby wiele wyzwań, ale też wiele korzyści. Z jednej strony możemy liczyć na to, że będąc w unii monetarnej, będziemy posługiwać się jedną walutą, a więc ułatwi to przedsiębiorcom handel z innymi krajami wewnątrz UE, ponieważ nie będzie potrzeby zakładania dodatkowych kont bankowych i przewalutowania transakcji, więc nie będzie też dodatkowych opłat, prowizji z tego tytułu – zauważył.
 
Ekspert podkreślił, że przeprowadzane negocjacje dotyczące przystąpienia do strefy euro musiałyby być bardzo stanowcze. Warto podkreślić, że zdecydowana większość obywateli tych krajów, które wkroczyły w strefę euro, wykazywała swoje niezadowolenie i znacznie odczuwała nagłe podwyżki cen.
 
– Na ten moment Polska spełnia wszelkie wymogi UE, żeby wejść do strefy euro. Pytanie tylko, czy faktycznie chcemy do niej wejść. Społeczeństwo wypowiada się negatywnie na ten temat. O ile jeszcze w 2009 roku mieliśmy więcej zwolenników wejścia do strefy euro, o tyle teraz mamy więcej przeciwników w społeczeństwie – mówił Wojtasiewicz.
 
Polska w Traktacie Akcesyjnym zobowiązała się do przyjęcia euro, ale bez określania bliższych i określonych terminów. Aktualnie, spełnia trzy istotne kryteria konwergencji: stabilności cen, fiskalne oraz stóp procentowych. Nie uczestniczy jednak w mechanizmie ERM II. Warto także podkreslić, że w lutym zlikwidowano przy Narodowym Banku Polskim Biuro Integracji ze Strefą Euro.


Tagi:
źródło: