Wyższe rachunki za ciepło systemowe są nieuniknione

Konsumenci muszą się przygotować na większe rachunki za ciepło systemowe. To wynik rosnących cen węgla i uprawnień do emisji dwutlenku węgla, a także nowych regulacji i konieczności dostosowania się do coraz bardziej rygorystycznych wymogów środowiskowych Unii Europejskiej.

Wyższe rachunki za ciepło systemowe są nieuniknione
Cena ciepła systemowego będzie rosła, głównie z uwagi na podwyżkę cen węgla. Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy ta cena rosła od 40 do 80 proc. Ponieważ udział węgla w wytwarzaniu ciepła wynosi 75 proc., zatem ten element kosztotwórczy będzie przekładał się na cenę. Oczywiście jesteśmy sektorem bardzo silnie regulowanym, ale ten kilkuprocentowy wzrost cen ciepła w nowych taryfach, które będą zatwierdzane z uwzględnieniem nowych cen węgla, musi nastąpić i jest to element niezależny od przedsiębiorstwa – mówi Jacek Szymczak, prezes zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.
 
Ceny węgla energetycznego w 2017 roku wyraźnie się zwiększyły, przy czym w grudniu cena węgla dla ciepłownictwa wzrosła o 6,7 proc. w skali miesiąca. W całym 2017 roku indeks PSMCI2 odnotował 22-proc. średnioroczną zwyżkę do wartości 240,72 zł za tonę względem 196,94 zł za tonę w roku 2016.
 
Drugim elementem kosztotwórczym ceny ciepła systemowego są uprawnienia do emitowania dwutlenku węgla, które przedsiębiorstwa muszą kupować. Jeszcze niedawno uprawnienie kosztowało poniżej 5 euro, dzisiaj mamy ceny na poziomie około 9 euro. Szacunki wskazują, że z punktu widzenia polityki unijnej satysfakcjonujący poziom to około 20 euro. To z kolei będzie musiało się przełożyć na wzrost cen ciepła – wskazuje Jacek Szymczak.
 
Unijny system handlu uprawnieniami do emisji (ETS) to jeden z najważniejszych elementów polityki klimatycznej UE. W obrębie określonego pułapu przedsiębiorstwa uzyskują bądź odkupują uprawnienia do emisji gazów cieplarnianych, którymi mogą handlować wedle własnych potrzeb, chociaż całkowita liczba dostępnych uprawnień do emisji jest ograniczona, przez co mają one określoną wartość. Co roku każde przedsiębiorstwo musi umorzyć określoną liczbę przydziałów, w przeciwnym razie grożą mu wysokie, finansowe grzywny. Jeśli w tym czasie obniży emisję gazów cieplarnianych, swoje zezwolenia może odsprzedać innemu przedsiębiorstwu, któremu ich zabrakło. Jak wynika z szacunków Komisji Europejskiej do 2030 r. poziom emisji z instalacji objętych systemem ETS ma być o 43 proc. mniejszy niż w 2005 roku, kiedy powstał system.
 
W aktualnym systemie w latach 2020–2030 ciepłownictwo ma zapewnione darmowe uprawnienia do emisji w wysokości 30 proc., ale po 2030 roku przedsiębiorstwa ciepłownicze będą już musiały nabywać wszystkie uprawnienia, co z kolei przełoży się na ceny. 
 
Dlatego też wzrosty ceny ciepła, których powinni się oczekiwać konsumenci, nie wynikają z decyzji lub niegospodarności przedsiębiorstw, ale właśnie z czynników zewnętrznych, takich jak zwyżka cen surowców, presja regulacyjna oraz konieczność modernizowania jednostek wytwórczych i dostosowywania ich do wymogów środowiskowych, a to oznacza kosztowne inwestycje.
 
Oprócz URE mamy również naturalnego regulatora, którym jest klient. Dzisiaj nie ma uregulowań prawnych, które zakazywałyby odbiorcy indywidualnemu – takich mamy zdecydowaną mniejszość, czy zbiorowemu, np. spółdzielni mieszkaniowej, wybudować własne lokalne źródło ciepła, nawet jeżeli dotychczas korzystał on z ciepła systemowego. Inwestorzy się znajdą, dzisiaj pieniądze nie są problemem – podkreśla Jacek Szymczak.


Tagi:
źródło: