| Autor: redakcja1

Polska – perspektywy gospodarcze na 2023 rok. Miękkie lądowanie z możliwymi turbulencjami

Ekonomiści Banku BNP Paribas przewidują, że w tym roku polską gospodarkę czeka miękkie lądowanie. Choć prognozują, że dynamika Produktu Krajowego Brutto zwolni do około 0,5% z 5% w ubiegłym roku, to jednocześnie spodziewają się, że kondycja rynku pracy pozostanie relatywnie dobra, a stopa bezrobocia na przestrzeni roku wzrośnie umiarkowanie o około 0,5 – 1pp. Podkreślają jednak utrzymującą się wysoką niepewność, co do kształtowania się koniunktury w nadchodzących kwartałach, zaznaczając m.in. że wpływ ubiegłorocznych znaczących podwyżek stóp procentowych powinien w pełni uwidocznić się w danych o aktywności gospodarczej dopiero teraz. Zdaniem ekspertów inflacja CPI będzie zwalniać w 2023 roku i na koniec roku powinna być już jednocyfrowa, choć pozostanie wyraźnie powyżej wynoszącego 2,5% +/-1pp celu inflacyjnego NBP. Wolniejsze tempo wzrostu cen konsumpcyjnych będzie zdaniem analityków wynikać przede wszystkim z czynników zewnętrznych, takich jak niższe ceny surowców na rynku światowym.

Polska – perspektywy gospodarcze na 2023 rok. Miękkie lądowanie z możliwymi turbulencjami
Mimo, że inflacja będzie niższa, a tempo wzrostu PKB wyraźnie wyhamuje, to ekonomiści Banku BNP Paribas nie spodziewają się w tym roku obniżek stóp procentowych i w scenariuszu bazowym zakładają, że stopy procentowe NBP pozostaną na niezmienionym poziomie do końca bieżącego roku. Według nich przestrzeń do łagodzenia polityki pieniężnej pojawi się w Polsce dopiero w 2024 roku, a w perspektywie 24 miesięcy stopa referencyjna spadnie o 125pb do 5,50% z 6,75% obecnie.

Nieznaczny wzrost PKB w 2023 roku

Według zaktualizowanych prognoz ekonomistów Banku BNP Paribas, polska gospodarka zwiększy się w bieżącym roku o 0,5%. Ich zdaniem ze względu na wysoką bazę porównawczą w pierwszym kwartale roczna dynamika PKB będzie ujemna, jednak w dalszej części roku powinna się ona znajdować nieco ponad 1% r/r. Czynnikiem, który będzie wspierać wzrost gospodarczy w tym roku, powinna być mimo wysokiej inflacji, konsumpcja gospodarstw domowych, która w ocenie ekspertów zwiększy się o 0,8% r/r. Korzystnie na tempo wzrostu PKB wpłynąć powinien także eksport netto.

Analitycy uważają że mimo wyraźnego osłabienia koniunktury, polską gospodarkę czeka relatywnie miękkie lądowanie. Kondycja rynku pracy ma bowiem pozostać dobra, co pozwoli na dość szybki powrót gospodarki na ścieżkę szybszegowzrostu. Ekonomiści Banku BNP Paribas przewidują, że w 2024 roku PKB zwiększy się o 3%.   
- Mimo że prognozujemy, że Produkt Krajowy Brutto w Polsce wzrośnie w 2023 roku jedynie nieznacznie o 0,5% to nie spodziewamy się znaczącego pogorszenia się sytuacji na krajowym rynku pracy. Według metodologii Międzynarodowej Organizacji Pracy stopa bezrobocia na koniec ubiegłego roku wynosiła jedynie około 3%. W efekcie chociaż zakładamy jej wzrost w trakcie roku o 0,5–1pp, poziom zatrudnienia dalej będzie wysoki. Będzie to czynnik wspierający konsumpcję, który powinien także spowodować dość szybkie odbicie aktywności gospodarczej w dalszej części bieżącego roku oraz i w przyszłym – mówi Michał Dybuła, Główny Ekonomista Banku BNP Paribas.
Czynniki ryzyka dla wzrostu gospodarczego
 
Eksperci podkreślają jednak, że ścieżka prognozowanej dynamiki PKB obarczona jest w tym roku dość dużą niepewnością i dostrzegają czynniki, które mogą wpłynąć zarówno na szybsze jak i wolniejsze tempo rozwoju polskiej gospodarki w nadchodzących miesiącach. Wśród tych pierwszych wskazują m.in. na zniesienie w Chinach ograniczeń związanych z pandemią Covid-19, co może przynieść gospodarce światowej impuls do szybszego wzrostu i przełożyć się także na lepszą koniunkturę w Polsce.

Jako czynniki ryzyka dla wzrostu PKB w Polsce w tym roku analitycy wymieniają m.in. silniejszy od spodziewanego spadek aktywności związany z ubiegłorocznymi podwyżkami stóp procentowych.
 
- Całkowity wpływ podwyżek stóp procentowych na gospodarkę uwidacznia się zazwyczaj po upływie 4-8 kwartałów. Biorąc to pod uwagę sądzimy, że znacząca skala zacieśnienia polityki pieniężnej w ubiegłym roku zacznie w pełni oddziaływać na koniunkturę dopiero w nadchodzących miesiącach. Przykładowo, o ile decyzje Rady Polityki Pieniężnej spowodowały załamanie się popytu na kredyt hipoteczny już w 2022 roku, to do tej pory aktywność w budownictwie mieszkaniowym utrzymywała się na dość solidnym poziomie. Patrząc jednak na wyraźny spadek liczby rozpoczynanych nowych projektów sektor budowlany może w tym roku czekać mocne hamowanie – tłumaczy Michał Dybuła.
Wyzwaniem dla budownictwa może być nie tylko sytuacja na rynku mieszkaniowym, ale i kończąca się perspektywa finansowa Unii Europejskiej na lata 2014–20. Przejście na finansowanie z nowego wieloletniego budżetu może bowiem skutkować tymczasowym spadkiem liczby realizowanych projektów infrastrukturalnych. Eksperci Banku BNP Paribas zaznaczają, że czynnikiem łagodzącym okres przejściowy mogłoby być uruchomienie Krajowego Planu Odbudowy, a w przypadku jego dalszego zawieszenia prefinansowanie zawartych w nim inwestycji przez Polski Fundusz Rozwoju.

Wśród czynników mogących spowodować niższą dynamikę PKB w tym roku zespół ekonomistów Banku BNP Paribas wymienia też odwracający się cykl zapasów. Ich przyrost był jednym z istotnych elementów stojących za szybkim wzrostem gospodarczym w poprzednich kwartałach. Zdaniem analityków, w warunkach słabszego popytu i wysokiego kosztu utrzymywania pozycji magazynowych, ze względu na wzrost stóp procentowych, poziom zapasów może być w tym roku wyraźnie zredukowany, co negatywnie wpłynęłoby na bieżącą produkcję.

W kontekście wzrostu gospodarczego ekonomiści Banku BNP Paribas nie zapominają też o zbliżających się wyborach parlamentarnych. Wskazują, że poluzowanie polityki budżetowej przed jesiennym głosowaniem mogłoby pociągnąć dynamikę PKB nieco w górę, choć zaznaczają że przestrzeń do stymulacji fiskalnej jest ograniczona.

- Podobnie jak Ministerstwo Finansów szacujemy, że deficyt sektora general government, który obejmuje swoim zakresem m.in. fundusze zarządzane przez Bank Gospodarstwa Krajowego, wyniesie w tym roku 150 mld zł, co stanowić będzie około 4,5% PKB. Choć uważamy, że sfinansowanie tej skali potrzeb pożyczkowych netto jest wykonalne, to oznacza to dużą emisję obligacji skarbowych na rynku krajowym, a tym samym presję na ich ceny. W tym świetle dalsze zwiększanie wydatków może negatywnie oddziaływać na rentowności polskiego długu. Nie wykluczamy więc, że ewentualne propozycje wyborcze zakładające wzrost deficytu mogą odnosić się już do przyszłej kadencji parlamentu. – wyjaśnia Marcin Kujawski, Starszy Ekonomista Banku BNP Paribas


Dezinflacja – jak silna, jak szybka?

Analitycy prognozują, że inflacja CPI będzie w tym roku zwalniać, choć jej szczytu spodziewają się dopiero w lutym ze względu na odwrócenie części obniżek podatkowych wprowadzonych w ubiegłym roku w ramach Tarczy Antyinflacyjnej.  Wskazują, że za tegoroczną dezinflacją stać będą przede wszystkim czynniki zewnętrzne, w tym ceny surowców, jak i zamrożenie taryf na zakup energii elektrycznej i gazu dla gospodarstw domowych.

- Na początku roku inflacja CPI może przyspieszyć w związku z podwyżkami podatku VAT na energię i paliwa. Szczytu spodziewamy się w lutym na poziomie nieznacznie przekraczającym 19%. Od wiosny dynamika cen powinna systematycznie zwalniać. Na koniec roku szacujemy że inflacja będzie już jednocyfrowa choć pozostawać będzie wciąż na poziomie wyraźnie przekraczającym wynoszące 2,5% +/-1pp pasmo odchyleń od celu inflacyjnego NBP. Na wyhamowanie tempa wzrostu cen konsumpcyjnych wpływać w dużej mierze będą niższe ceny surowców i udrożnione sieci dostaw powodujące m.in. spadek kosztów transportu. Przekładać to będzie się przede wszystkim na niższą skalę wzrostu cen towarów, na co od pewnego czasu wskazują już dane o cenach produkcji sprzedanej przemysłu – rozwija Marcin Kujawski.

O ile sytuacja globalna stała się bardziej korzystna dla perspektyw inflacyjnych, to zdaniem ekonomistów Banku BNP Paribas walka z inflacją nie jest jeszcze zakończona.

- Choć inflacja będzie znajdować się w dryfie spadkowym to droga do osiągnięcia celu inflacyjnego NBP jest bardzo długa. Wysoka dynamika wynagrodzeń, podsycana między innymi blisko 20-procentową podwyżką płacy minimalnej w bieżącym roku, ograniczać będzie przestrzeń do bardziej gwałtownego wyhamowania tempa wzrostu cen. Poprawa koniunktury w dalszej części bieżącego jak i  przyszłego roku może oznaczać ryzyko zakotwiczenia się inflacji na poziomie przekraczającym ten preferowany przez bank centralny – mówi Michał Dybuła.

W ocenie kierowanego przez Dybułę zespołu, inflacja CPI w Polsce średniorocznie wyniesie 13% i 8% odpowiednio w tym i przyszłym roku, a do górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego NBP (3,5%) powróci nie wcześniej niż w 2025 roku.

Stabilne stopy procentowe w 2023 roku

W ostatnich miesiącach Rada Polityki Pieniężnej utrzymywała stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie choć oficjalnie nie zakończyła jeszcze cyklu zacieśniania polityki pieniężnej. Zdaniem ekspertów RPP może już nie powrócić do podwyższania stóp procentowych.

- Kluczowa dla dalszych decyzji Rady będzie przygotowana przez analityków NBP marcowa projekcja inflacji. Jeśli jej wskazania nie przekonają członków gremium do zaostrzenia polityki sądzimy, że drzwi do dalszych podwyżek zostaną efektywnie zamknięte. Jednocześnie uważamy, że przestrzeń do obniżek stóp procentowych pojawi się dopiero w 2024 roku, kiedy inflacja bazowa wyraźniej zwolni, a dodatkowo na większą restrykcyjność polityki pieniężnej wpływać będzie koniec wprowadzonych w ubiegłym roku wakacji kredytowych. Spodziewamy się jednak, że luzowanie polityki przebiegać będzie bez pośpiechu a na koniec 2024 roku stopa referencyjna wyniesie 5,50% wobec 6,75% obecnie  - tłumaczy Michał Dybuła.  


Analitycy dodają, że czynnikiem który mógłby poddać dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej pod rozwagę RPP jest przede wszystkim ewentualny szybszy od oczekiwań wzrost wynagrodzeń w tym roku, który mógłby wydłużyć powrót inflacji do celu NBP. Według listopadowej projekcji banku centralnego tempo wzrostu płac ma w tym roku wynieść 11,9% (prognoza Banku BNP Paribas: 13,5%).

Kurs złotego w trendzie bocznym

W przypadku kursu walutowego, eksperci zaznaczają, że otoczenie zewnętrzne stało się dużo bardziej korzystne dla złotego, co ogranicza ryzyko osłabienia polskiej waluty. Nie widzą jednak także specjalnej przestrzeni do umocnienia kursu PLN.

Spadek cen surowców wraz z mniejszymi obawami o kryzys energetyczny i recesję w Europie wyraźnie poprawiły perspektywy dla złotego. Rentowności oferowane przez nominowane w PLN obligacje również są relatywnie atrakcyjne co może przyciągać zainteresowanie inwestorów zagranicznych, a tym samym zwiększać popyt na polską walutę. Wciąż niewyjaśniona pozostaje jednak kwestia porozumienia z instytucjami unijnymi w sprawie uruchomienia Krajowego Planu Odbudowy. Dodatkowo wynikająca z czynników krajowych inflacja będzie w Polsce najprawdopodobniej wyraźnie wyższa niż np. w strefie euro. W efekcie sądzimy, że kurs EUR/PLN będzie w tym roku oscylował w okolicach poziomu 4,70  – wskazuje Marcin Kujawski.



Tagi:
źródło: