| Autor: redakcja1

W oczekiwaniu na Noc Sów

Już za kilka tygodni Noc Sów, święto tych, których fascynują ci nocni łowcy. Warto przygotować się do wydarzenia czytając o tych ptakach. Na początku kilka słów o puchaczu, największej sowie Europy.

W oczekiwaniu na Noc Sów

Nie są znane przypadki atakowania pod gniazdem człowieka, jak to czyni puszczyk uralski. Na widok ludzi puchacz ucieka, co może się wiązać nawet z opuszczeniem gniazda i stratą lęgów.

Puchacz lubi różnorodność, im bardziej zróżnicowany stary las, poprzeplatany jeziorami, polami i łąkami, tym łatwiej o zasobny pokarm. Drzewostan musi być w miarę prześwietlony, by przy dużej rozpiętości skrzydeł ptak mógł łatwo manewrować między drzewami. Daleko mu jednak do zwinności jastrzębia czy krogulca, przeciskających się wręcz w akrobatycznych lotach na pełnej prędkości między pniami i koronami drzew w gęstym lesie.

Sowy, w tym puchacz spełniają bardzo ważną funkcję w ekosystemach leśnych, ograniczając populację myszy czy norników. Ich obecność świadczy również o różnorodności lasu, różnej strukturze wiekowej i gatunkowej z zachowaniem bardzo ważnych starszych drzewostanów. Warto wybrać się nocą w takie miejsce.

Mimo dużych rozmiarów trudno jest dostrzec puchacza w lesie. To skryty i płochliwy gatunek, zdecydowanie łatwiej jest ją usłyszeć. Przy odrobienie szczęścia można usłyszeć donośny głos, niosący się na odległość nawet 4 km.  W określaniu rewirów lęgowych poszczególnych gatunków również ornitologom pomaga metoda nasłuchu. To zdecydowanie łatwiejszy i mniej inwazyjny sposób, zwłaszcza w przypadku gatunków o nocnym trybie życia, jak puchacz.

Puchacz jest najbardziej aktywny wokalnie po zachodzie słońca. Dawniej wierzono, że pohukuje wieczorem na pogodne dni zaś w nocy na deszcz. Naukowe wytłumaczenie jest zupełnie inne. Poprzez takie pohukiwania puchacz oznajmia na przedwiośniu zajęte terytorium lęgowe, którego broni przed rywalami oraz komunikuje się z przyszłym partnerem lub partnerką. Jego pohukiwanie nie ma jednak nic wspólnego ze znanym nam odgłosem z horrorów, do którego wykorzystuje się odgłos puszczyka.

Z puchaczem, jako największym przedstawicielem rzędu sów, jest związanych dużo legend i zabobonów. Od jego łacińskiej nazwy „Bubo" pochodził nazwa popularnego demona z wierzeń słowiańskich „bobo". W Wielkopolsce bobo nazywany był bobokiem, a na Górnym Śląsku bebokiem. Bobo był małą, brzydką i złośliwą istotą, którą straszono dzieci w celu ich zdyscyplinowania. Krył się w ciemności i wyrządzał w domu różne szkody. Wykorzystywali to chętnie rodzicie - w Wielkopolsce i Małopolsce straszono dzieci powiedzeniem: „Cicho bądź, bo cię bobok weźmie", albo "Jak nie bedzies jot, to ciebie bobo zjy". O powiązaniu beboka z puchaczem możemy wyczytać w XIX - wiecznym traktacie „Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych” Ryszarda Berwińskiego. 

Z kolei w średniowieczu puchacz symbolizował błędną naukę oraz piekielny znak. Wierzono również, iż puchacz powstał z człowieka, który w postny dzień jadł mięso.

Leśnicy nie tylko włączają się w ochronę gatunkową sów,  ale również, na przełomie marca i kwietnia, prowadzą zajęcia edukacyjne połączone z wieczornymi warsztatami i nasłuchami dla grup szkolnych. Warto skontaktować się z lokalnym nadleśnictwem, by nie przegapić tegorocznej Nocy Sów. Wydarzenie to jest  organizowane od kilku lat. Inicjatorem akcji jest Stowarzyszenie Ptaki Polskie. To niepowtarzalna okazja, by poznać zwyczaje tych drapieżników, a nawet stanąć z nimi oko w oko.



Tagi:
źródło: