Najlepszą formą samokontroli są systematyczne notatki. Ważne też, by zmiany traktować jako coś dobrego, a nie powód do wyrzeczeń.
– Zróbmy sobie taką mapę i kiedy zobaczymy, że mniejsze cele osiągamy, to myślę, że to będzie dla nas motywacją, żeby się nie poddać. Nie popadajmy w skrajności, ale bawmy się tym. Nie narzucajmy sobie nierealnych celów, a zróbmy tak, żeby to było do osiągnięcia. Oczywiście jeden dzień odstępstwa od diety nie jest niczym złym, natomiast dieta nie powinna być dla nas karą, że przez kilka miesięcy myślimy o tym, co chcemy zjeść, a w danym momencie nie możemy. Tylko, jeżeli lubię czekoladę, to mam ją gdzieś tam wkomponowaną w dietę – mówi Daria Łukowska.
Bardzo dobrym pomysłem jest nagradzanie się za osiągnięcie wyznaczonego celu, pod warunkiem, że nagrodą nie są słodycze czy jakiś wysoko kaloryczna przekąska.
– Można na przykład założyć sobie, że jeżeli w ciągu miesiąca nie będę jeść słodyczy przetworzonych lub zrzucę dwa kilogramy, to kupię sobie np. wymarzoną bluzkę. I to jest bardzo fajne postanowienie. Natomiast nagradzanie się w ten sposób, że przez dwa miesiące nie tknę nic złego, a po dwóch miesiącach rzucę się i będę jeść tego dużo, absolutnie nie jest dobrym pomysłem – mówi Daria Łukowska.
Nie powinno się też popadać w skrajności. Jeżeli 1-2 dni mocno pofolgujemy, to oczywiście nic się nie stanie. Ważne, żeby po tej krótkiej przerwie wrócić do swojego postanowienia – do takiej diety, z którą czujemy się dobrze, lekko i która nam sprzyja.