| Autor: redakcja1

Sieci Widmo

Zerwane i zagubione sieci, nazywane sieciami widmo, niosą zagrożenie dla zwierząt, które żyją w Morzu Bałtyckim.

Sieci Widmo
Ryby, ptaki a także morświny i foki zaplątują się w narzędzia połowowe, z których nie ma już ratunku. Zalegające w morzu sieci widma wciąż generują niekontrolowany przyłów, a ich skuteczność szacuje się w granicach do 20%.
 
Bałtyk jest jednym z najmłodszych, a zarazem najbardziej zanieczyszczonych i ruchliwych mórz na świecie. Rozwój gospodarki krajów nadbałtyckich i rosnąca konsumpcja ryb powodują intensyfikację rybołówstwa. Niestety, niektóre sieci rybackie, bardzo często w wyniku uszkodzeń lub warunków atmosferycznych, zostają zerwane i zagubione. Trudne do odnalezienia, dryfują w morzu stanowiąc zabójczą pułapkę dla ryb, ptaków, czy bałtyckich ssaków. Zwierzęta złapane w sieci widmo giną w cierpieniach, po czym – uwięzione - ulegają rozkładowi.
 
- Jedynym dobrym rozwiązaniem istniejącego problemu jest wyłowienie sieci, które zalegają w Bałtyku. Oceniamy, że w polskiej strefie przybrzeżnej może być do 810 ton sieci widmo. To ciężar odpowiadający masie 5 dorosłych osobników płetwala błękitnego, największego znanego zwierzęcia w historii Ziemi – mówi Marta Kalinowska, ekspertka WWF Polska.
 
Do wyławiania sieci widmo wykorzystuje się kutry rybackie. Rybacy poszukują sieci za pomocą specjalnie do tego celu zaprojektowanego drapaka tzw. szukarka, ciągniętego za kutrem. Jeden rejs może trwać nawet kilka dni, bardzo często w trudnych warunkach atmosferycznych.
 
Innym sposobem jest oczyszczanie wraków, bardzo licznych na dnie Morza Bałtyckiego. To w nie wplątuje się duża część zagubionych sieci. W takie miejsce najpierw kieruje się statek z sondą, dzięki której możemy stwierdzić, że zagubione narzędzia połowowe znajdują się na wraku. Żeby je wyłowić, potrzebni są profesjonalni nurkowie, którzy schodzą na odpowiednią głębokość i usuwają sieci przy użyciu przeznaczonego do tego sprzętu.
 
WWF Polska prowadzi działania na rzecz wyławiania sieci od 2011 roku. Rozpoczęły się od jednego kutra, sprawdzającego podczas testowego rejsu, czy takie oczyszczanie Bałtyku jest w ogóle możliwe. Przez lata dopracowaliśmy metodologię, żeby była jak najbardziej optymalna. W działaniach od lat współpracujemy z Akademią Morską w Szczecinie oraz Kołobrzeską Grupą Producentów Ryb. Współpracujemy również z indywidualnymi rybakami oraz nurkami, którzy podejmują się niełatwego zadania oczyszczania najtrudniej dostępnych wraków.
 
Do dziś, dzięki wysiłkowi wszystkich uczestników projektu, wyłowiliśmy aż 300 ton sieci. Wydobyty materiał już na brzegu poddawany jest sortowaniu i sprawdzeniu pod kątem możliwości odzyskania materiałów plastikowych do ponownego wykorzystania.
 
W obecnej fazie projektu wspierający nasze działania rybacy z Władysławowa i Ustki wypłynęli w morze w sierpniu. W kolejnych etapach, zaplanowanych na wrzesień i październik tego roku, do akcji włączą się inni rybacy, a także nurkowie, którzy będą oczyszczali z sieci zatopione wraki.


Tagi:
źródło: