Policzyć wilki...

Wilkołak, wilczak, zły wilk z baśni o Czerwonym Kapturku, wreszcie wilczy bilet albo wilk porywający biblijne owce… Wilk – z drobnymi wyjątkami – nie miał nigdy dobrej prasy. Uosabiał zło, demoniczne siły, był definiowany jako zagrożenie dla wszystkiego, co żyje. Dzisiaj, gdy znajduje się pod ścisłą ochroną gatunkową, jego populacja się odradza i opanowuje coraz większe terytorium Polski.

Policzyć wilki...

Wilki żyją w Bieszczadach – to chyba powszechna wiedza. Jeszcze kilkanaście lat temu faktycznie występowały wyłącznie w Bieszczadach, Puszczach Białowieskiej i Boreckiej. Mniej powszechna dotyczy tego, że tak naprawdę przedstawiciele tego gatunku w ciągu ostatnich kilkunastu lat zasiedlili niemal wszystkie regiony kraju. Skąd taka ekspansja?
 
W latach 70. wilk postrzegany był przede wszystkim jako szkodnik: niepotrzebny przyrodzie ssak, którego jest za dużo, który niszczy uprawy i poluje na zwierzęta hodowlane. Powinno się go więc wyeliminować. Dlatego robiono to – rząd wypłacał premie za odstrzał, a to doprowadziło do znacznego przetrzebienia populacji tego gatunku w Polsce. Że akcja się powiodła, zaczęto zauważać na początku lat 90. W 1998 roku ówczesny minister ochrony środowiska, Jan Szyszko, wpisał więc wilka na listę zwierząt objętych ochroną gatunkową. Początkowo, w 1995 r., ochrona nie obejmowała osobników zamieszkujących kilka województw na wschodzie Polski – tam, gdzie było ich dużo i powodowały największe szkody wśród zwierząt gospodarczych. Jednak już w 1998 r., m.in. za sprawą działalności francuskiej gwiazdy kina Brigitte Bardot, która podjęła społeczne działania na rzecz ochrony ginących gatunków, prawo zmieniono i wilki objęto całkowitą ochroną terytorialną.
 

Na ratunek


Populacja wilka miała się odbudować i tak się stało. W 2000 roku postanowiono policzyć, ilu przedstawicieli gatunku zamieszkuje Polskę. W tym celu naukowcy skupieni wokół ówczesnego Zakładu Badania Ssaków PAN w Białowieży (dzisiejszego Instytutu Biologii Ssaków) wdrożyli swój pilotażowy projekt, w ramach którego liczenie powierzono tym, którzy mieli z wilkami do czynienia najczęściej – myśliwym i leśnikom. - Pomysł był dobry, ale przebieg działań gorszy – wyjaśnił dr inż. Jacek Sagan z Wydziału Lesnego SGGW. – Nie przeprowadzono żadnych szkoleń, opracowano wprawdzie metodykę, ale nie ustalono jednej linii działań”. Informacje o wilkach zbierano na poziomie nadleśnictw, a stamtąd przesyłano je do ZBS. Wykazano, że wilków zaczyna przybywać, że powodują coraz większe szkody i płoszą zwierzynę myśliwym - dodał.
 
Mimo że decyzji o wznowieniu odstrzału nie było, organizacje ekologiczne rozpoczęły szeroką kampanię na rzecz ochrony wilka. - Sprawa wilka stała się modna, to był wówczas nośny temat, na który łatwo było dostać pieniądze – tłumaczył Jacek Sagan. – Dlatego zaniżano i tak niedokładne wyniki inwentaryzacji oraz podawano, że kolejno: na początku XXI wieku wilków było około pięćset, a w 2009 – sześćset osobników. To były dane dla opinii publicznej oraz ekologów, wśród leśników mówiono, że w Polsce żyje ponad tysiąc sztuk tych drapieżników. Nie wprowadzono strukturalnych rozwiązań, ale populacja zaczęła się samoograniczać drogą selekcji naturalnej: zwierzęta padały m.in. od chorób grzybiczych, które pojawiają się u drapieżników w przypadku przegęszczenia, znajdowano je też w różnych miejscach kraju przejechane przez samochody.
 
Nieufne i stroniące od ludzi zwierzęta zaczęły przystosowywać się do życia obok człowieka, tolerować jego obecność. Było to niezbędne, bo poszczególne watahy, czyli rodziny wilków, nie wchodzą sobie w drogę. Każda z nich składa się z wadery-matki, basiora-ojca i młodych. Te ostatnie gdy dorosną, muszą opuścić rodziców i założyć swoje watahy na innym, niezasiedlonym jeszcze terytorium. To zmusza zwierzęta do migrowania. - Wilki dobrze sobie radzą z nową sytuacją. Przechodzą przez autostrady w poszukiwaniu kompleksów leśnych, bagien, krzaków, ols – czyli tych terenów, na których człowiek pojawia się rzadko albo wcale. Coraz więcej wilków zamieszkuje Puszczę Notecką, Ujście Warty, zachodnią Polskę. Niewiele jest ich w centrum kraju, zwłaszcza na terenie województwa łódzkiego – wyliczał Jacek Sagan. I chociaż badania z 2000 roku nie były kontynuowane, nie stworzono żadnego nowego ogólnokrajowego programu liczenia wilków, to poszczególne organizacje próbują na własną rękę badać tę sprawę.

Czytaj dalej na następnej stronie...



Tagi:
źródło: