| Autor: redakcja3

Włamywacz... łoś

Miały być słodkie gałązki, a był strach, którego najadł się łoś. Zwierzę, zamiast - jak przystało na tą porę roku - uganiać się za klępami, wolało włamać się do jednej z upraw leśnych w leśnictwie Jelenia Góra (Nadleśnictwo Giżycko).

Włamywacz... łoś
Tym razem podczas forsowania ogrodzenia uprawy łosiowi noga się powinęła. Zahaczył on porożem o druty siatki, które go unieruchomiły. Akcję mającą na celu zwrócenie łosiowi wolności zorganizował miejscowy leśniczy Grzegorz Piniaha, który o wszystkim dowiedział się od grzybiarzy.

Uwolnić ponad 300-kilogramowego kolosa nie było łatwo. Na szczęście lekarz weterynarii stwierdził, że zwierzę znajduje się w dobrej kondycji psycho-fizycznej. Aby oszczędzić uwięzionemu niepotrzebnych emocji, postanowiono zwierzę na chwilę uśpić. Łosia udało się wyplątać z pułapki i jest już na wolności.

Nie tylko łoś, ale też leśnicy mają powody do radości: chroniona ogrodzeniem uprawa przetrwała, trzeba tylko naprawić fragment ogrodzenia. Niestety nie wszystkie uprawy leśne mają tak wielkie szczęście, gdyż większość z nich nie jest w ten sposób zabezpieczanych. Przykładem może być chociażby 2,2-hektarowa, sześcioletnia uprawa w leśnictwie Góra, którą łosie doszczętnie przystrzygły do wysokości równej długości ich zębów. Uprawa leśna, której założenie kosztowało ok. 16 tysięcy złotych oraz wiele pracy, przepadła i cały proces hodowlany trzeba będzie zaczynać od nowa.

Na terenie RDLP w Białymstoku łosie rocznie uszkadzają ok. 900 ha upraw leśnych. To prawie jedna czwarta szkód czynionych w uprawach przez zwierzynę. W młodnikach łosie odpowiadają za 43% szkód. Najskuteczniejszą metodą ochrony upraw przed zwierzyną jest właśnie grodzenie.


Tagi:
źródło: