| Autor: redakcja1

Dzikie zwierzęta na polach

Według najnowszych szacunków w najbliższym dziesięcioleciu powierzchnia terenów zurbanizowanych na całym świecie zwiększy się o około 30%. Już dziś w wielu miejscach przestrzeń staje się dobrem deficytowym. Nie ma miejsca na parki, skwery, place zabaw, ponieważ wszędzie wokół „wyrastają” nowe budynki. Lasy zamieniane są na pola uprawne, a pola w osiedla ludzkie. Zabierając kolejne fragmenty ziemi pod zabudowę, odbieramy dzikiej przyrodzie jej kolejne ostoje. Nic więc dziwnego, że te bardziej plastyczne, mniej wybredne, a inteligentne, szybko dostosowują się do zmieniających się warunków. Liczniej zasiedlają nasze miasta i chętnie korzystają z naszych pól.

Dzikie zwierzęta na polach
Cieplej w domu
 
Wraz ze zmieniającym się klimatem coraz więcej ptaków pozostaje na zimę w naszym kraju. Dotyczy to nie tylko wzrastającej liczby osobników, ale także samych gatunków. Niektóre dalej odlatują, ale już nie do tzw. „ciepłych krajów”, a jedynie z jednego zimniejszego końca Polski na drugi, trochę cieplejszy (np. południowy zachód). Ostatnio spotykany częstszy brak pokrywy śnieżnej tylko potęguje to zjawisko. Bo gdy zasiewy czy ścierniska nie są przykryte grubą warstwą śnieżnego puchu, to znacznie łatwiej zdobywać pokarm. A wędrówka na zimowiska, często w odległe strony, to wielkie wyzwanie dla ptaków. Myśliwi, kłusownicy, linie elektroenergetyczne, farmy wiatrowe, ograniczone zasoby pokarmowe, niesprzyjające warunki pogodowe i wiele innych niebezpieczeństw piętrzy się na trasie ich przelotów. To dlatego lepiej zostać w domu, w miejscu urodzenia. Tak, to nie żart, gdyż jak głosi jedna z teorii ewolucji ptasich wędrówek, dla gatunków zamieszkujących północną półkulę, to m.in. nasz kraj jest ich domem, a na południe udają się jedynie, można by rzec, na długie wakacje. Czy można im mieć zatem za złe, że gdy w „domu” robi się cieplej, a pokarm staje się łatwiej dostępny (czyli tak jak dawniej, kiedy ich pierwsi przodkowie jeszcze nie zaczęli migrować, zepchnięci przez lodowce) nie chcą go opuszczać? Tym bardziej, że wędrówka jest bezlitosna – nie daje szans maruderom i słabeuszom. Przeżywają tylko najsilniejsi (chyba że trafią pod lufy myśliwych, wtedy dobór naturalny nie działa). Tylko niemądry nie skorzystałby z takiej okazji. A ptaki nie są niemądre. Jak pokazują najnowsze badania określenie ptasi móżdżek się zdewaluowało. Uzbrojeni w aktualną wiedzę na temat funkcjonowania ptasiego umysłu powinniśmy to określenie traktować raczej jako komplement niż przytyk. Ptaki obserwują zmiany zachodzące w przyrodzie tak samo, jak my. I tak jak my, ludzie dostosowują się do nowych warunków. Szczególnie te najmądrzejsze (tak można je nazywać i nie jest to żadna antropomorfizacja), jak gęsi, szpaki czy żurawie, czyli te, które przez człowieka postrzegane są powszechnie jako szkodniki.
 
 
Zmieniający się klimat i związane z tym coraz słabsze zimy powodują wzrost liczebności nie tylko wielu gatunków ptaków, ale także innych zwierząt, jak dziki, sarny czy jelenie. Kiedyś ich populacje były regulowane (zmniejszane) głównie przez ostre zimy. A wilki? Oczywiście, ale w ograniczonym zakresie. Podstawowym czynnikiem była pogoda. Kiedy zaczyna brakować śniegu i ostrych mrozów tych zwierząt przybywa, a wraz z nimi pojawiają się konflikty w związku z powodowanymi przez nie szkodami. Tutaj nie sposób nie wspomnieć o innym ważnym zjawisku, który dodatkowo to potęguje – dokarmianiu przez myśliwych. Czy to działanie nie wydaje się absurdalne w świetle przedstawionych argumentów?

Czytaj dalej na następnej stronie...


Tagi:
źródło: