| Autor: redakcja1

Ryby dawniej i dziś na świątecznym stole

Co jadano podczas wigilijnej wieczerzy dawno, dawno temu? Na pewno ryby oraz raki, ale wyłącznie te z polskich stawów, rzek, jezior i oczywiście z Bałtyku. Obecnie możemy zakupić mnóstwo innych gatunków ryb i owoców morza z całego świata. W ten szczególny czas może warto jednak wrócić do naszych rybnych korzeni, zwłaszcza, że polskie rybactwo nadal ma duży potencjał rozwoju i przynosi wiele korzyści nie tylko naszej gospodarce, lecz także środowisku naturalnemu.

Ryby dawniej i dziś na świątecznym stole
Które z ryb sprzedawanych na współczesnym rynku mają szansę pochodzić z naszych wód lub akwakultur?
 
J.Ś.: Najbardziej popularne w polskiej hodowli akwakulturowej są pstrąg tęczowy (trafił do nas pod koniec XIX wieku z Ameryki) oraz karp. Nadal hodowane są także nasze rodzime gatunki takie jak lin, karaś, szczupak czy sandacz. Jest to raczej produkcja na niewielką skalę, ale, uzupełniana odłowami w wodach śródlądowych, zauważalna w handlu. W naszych ośrodkach akwakultury hodowanych jest kilka gatunków ryb, które mają duże szanse ekspansji na rynku. Są to przede wszystkim wspomniany sandacz, ale również sum, amur biały czy tołpyga. W ostatnich latach rozwija się również hodowla jesiotrów (rosyjskiego i syberyjskiego), głównie na mięso, bo to smaczne ryby, ale także na kawior.
 
T.O.: Duży potencjał ma także nasze rybołówstwo śródlądowe, które w chwili obecnej jest dosyć słabo rozwinięte. Nasze ryby przegrywają cenowo z tymi importowanymi. Warto jednak pamiętać, że w Polsce zjadamy średnio zaledwie 12 kg ryb na osobę rocznie. Średnia europejska wynosi 20 kg. Można mieć nadzieję, że spożycie ryb w naszym kraju będzie rosło i spowoduje to także większy popyt na produkty naszego rodzimego rybołówstwa.
 
Czy ryby pochodzące z naszych akwenów są bezpieczne dla zdrowia? Jak na ryby wpływa zanieczyszczenie wód? Przecież populację jesiotrów w naszym kraju zniszczyło zanieczyszczenie środowiska
 
J.Ś. Nie tylko, przyczyną wyginięcia jesiotrów były również nadmierne połowy oraz przegradzanie rzek, stanowiących ich tradycyjne szlaki wędrówek na miejsca tarła. Rzeczywiście 20-30 lat temu zdarzało się, że ryby z niektórych polskich wód były niezdatne do spożycia. Zjawisko to dotyczyło przede wszystkim rzek, które swego czasu były mocno zanieczyszczone,. Kilkanaście lat temu sytuacja zaczęła się poprawiać. Przyczyniła się do tego między innymi budowa licznych oczyszczalni ścieków i znaczne ograniczenie stosowania nawozów sztucznych w rolnictwie. Obecnie służby ochrony środowiska rejestrują znaczną poprawę jakości wody zarówno w małych, jak i w dużych rzekach. Bałtyk mimo tego, że charakteryzuje go słaba wymiana wody, także jest jeszcze na tyle czysty, że wyławiane z niego ryby są zdecydowanie zdatne do spożycia. Jakość konsumpcyjna ryb ze wszystkich krajowych łowisk jest naprawdę dobra.
 
Niektóre gatunki ryb nie są polecane do częstej konsumpcji m.in. ze względu na zawarte w nich metale ciężkie. Jak to wygląda w przypadku ryb wolnożyjących lub hodowanych w Polsce?
 
J.Ś. : Żadna z naszych ryb nie przekracza norm, jeśli chodzi o zawartość jakichkolwiek szkodliwych związków chemicznych. Faktycznie największą zawartość metali ciężkich mają te ryby, które znajdują się na końcu łańcucha pokarmowego, czyli drapieżne. Szczególnie złą sławę ma tutaj tuńczyk, którego w polskich wodach nie spotykamy. Trzeba jednak pamiętać, że nawet ta ilość metali ciężkich, która zawarta jest w mięsie tuńczyka, nie ma większego wpływu na nasze zdrowie. Żeby w naszym organizmie pojawiła się nadmierna ilość tego typu szkodliwych substancji, musielibyśmy jeść tych ryb naprawdę bardzo, bardzo dużo – około kilograma dziennie i to przez dłuższy czas. Ryby są bardzo zdrowe i należy je jeść co najmniej dwa razy w tygodniu.

Czytaj dalej na następnej stronie...


Tagi:
źródło: