| Autor: redakcja

Dramat w drobiu

Branża drobiarska domaga się natychmiastowej interwencji na rynku i zdjęcia nadwyżek mięsa. Ceny skupu są dramatycznie niskie a chętnych na zakupy i tak trudno znaleźć. Hodowcy alarmują, że będą zmuszeni do utylizacji zwierząt

Dramat w drobiu
Dramatyczna sytuacja w branży drobiarskiej została spowodowana przez epidemię koronawirusa oraz kolejne ogniska grypy ptaków kraju. W efekcie bardzo duża liczba ferm jest zmuszona do przetrzymywania żywego drobiu rzeźnego, który musi karmić mimo braku możliwości ulokowania go na rynku. Rolnicy stoją przed dramatyczną decyzją o zagazowaniu i utylizacji drobiu z konieczności. A to automatycznie zwiększy ich straty. Stąd potrzeba natychmiastowej interwencji. - To jest żywność bardzo dobrej jakości, chwilowo nadmiarowa w Polsce, co nie znaczy, że niepotrzebna gdzieś indziej. Nasza propozycja dotyczy zdjęcia z rynku nadmiarowej ilości drobiu poprzez uruchomienie skupu interwencyjnego i wysłanie tego towaru w rejony gdzie brakuje żywności np. na południe Włoch (nawet w formie darowizny) – mówi Anna Zubków z Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu oraz wiceprzewodnicząca grupy roboczej Copa-Cogeca „Jaja i drób”. 
 
Problem dotyczy nie tylko mięsa drobiowego, ale także jaj wylęgowych, które także nie są odbierane przez wylęgarnie. W efekcie trzeba je będzie także utylizować, bo zgodnie z unijnym prawem takie jaja nie mogą być sprzedane do konsumpcji. Zdaniem hodowców drobiu taki towar należałoby czasowo spożytkować np. na proszek jajeczny. - Obawiamy się, że obecny kryzys odbije się negatywnie w przyszłości, gdyż stracimy znaczną część stad reprodukcyjnych, a odbudowa własnego zaplecza piskląt będzie trwała latami – alarmuje Anna Zubków z Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.


Tagi:
źródło: