Czy polscy producenci wykorzystają sytuację na Bliskim Wschodzie?
Ser, masło i mleko w proszku to towary, na których w styczniu tego roku można było zarobić. Dla polskiej branży mleczarskiej najbardziej łakomym kąskiem jest Algieria.
Ser, masło i mleko w proszku to towary, na których w styczniu tego roku można było zarobić. Dla polskiej branży mleczarskiej najbardziej łakomym kąskiem jest Algieria.
Mleka jest mało, a co za tym idzie hodowca krów może trochę powybrzydzać w ofertach. Teraz ci, którzy zabiegają o ich względy dbają o jak najlepsze warunki umowy, aby pozyskać klienta.
Jak wykazują dane Komisji Europejskiej, z krajów Wspólnoty w okresie od stycznia do października 2010 roku zaimportowano więcej mlecznych wyrobów niż w analogicznym czasie roku wcześniejszego.
Jak wykazują dane, łączne straty poniesione przez wytwórców mleka z Queensland przekraczają kwotę 50 mln AUD.
Pomimo wcześniejszych narzekań polscy dostawcy mleka chcą bronić limitów.
Zakłady mleczarskie mogą optymistycznie spoglądać na ten rok. Najlepszym interesem w tej branży są sery i jogurty.
Po spadkach, które zostały odnotowane w październiku oraz listopadzie zeszłego roku wraz z początkiem grudnia 2010 roku w branży mleczarskiej widać utrzymującą się tendencję wzrostową cen zbytu artykułów mleczarskich.
Walka między konkurencyjnymi zakładami mleczarskimi doprowadziła do tego, że litr mleka nie kosztuje więcej niż połowy pensa. Z kolei cena wody jest od niego przynajmniej o 33% wyższa.
Rolnicy ze Szkocji protestowali przeciw niskim cenom, jakie otrzymują za swoje mleko, a które nie są adekwatne do kosztów produkcji.
Całkowite dostawy mleka w Wielkiej Brytanii w tym roku będą wyższe o 2-3 procent niż w roku ubiegłym i wyniosą około 13,2 mld litrów.
Do rozporządzenia jest prawie 2,5 mld złotych. To najprawdopodobniej ostatnia edycja programu „Modernizacji Gospodarstw Rolnych”.
Tak, ale rzadziej, czyli rozpoczęcie kolejnej akcji pt. „Szklanka mleka” z mniejszym budżetem w tym roku.
Konsolidacja branży mleczarskiej idzie bardzo opornie. Znacznie lepiej z produkcją radzą sobie rolnicy, a z przetwórstwem jest tragicznie.