| Autor: redakcja1

Nadchodzi rewolucja w rolnictwie

Uprawy rolnicze wiążą się z nieustanną walką z mikroorganizmami, które  wykryć można jedynie w specjalistycznym laboratorium. Rolnicy często używają środki chemiczne na wszelki wypadek, żeby później nie mieć problemów z uprawami. Prawdziwą rewolucją na rynku może się okazać małe, przenośne laboratorium. Rolnik sam pobierze próbkę i na podstawie wyniku badania będzie mógł skutecznie użyć środka o wąskim działaniu, co ograniczy ilość pestycydów i koszty produkcji.

Nadchodzi rewolucja w rolnictwie
– Lab-on-chip to ściśnięcie na bardzo małej powierzchni urządzenia elektronicznego całego genetycznego laboratorium. To technologia rewolucyjna, która zupełnie zmieni świat analiz genetycznych. Żeby dzisiaj zrobić taką analizę, trzeba próbki przesyłać do laboratorium i czekać 2–4 tygodnie na wynik. Urządzenie, które budujemy, taką analizę wykona w kilkanaście minut, ponadto będzie mogło być obsługiwane przez kogoś, kto nie jest biotechnologiem albo laborantem – podkreśla dr inż. Adam Kuzdraliński, prezes zarządu Nexbio.
 
EFSA (European Food Safety Authority) podaje, że 53,6 proc. z 83 tys. próbek żywności, jest wolne od pozostałości pestycydów. Z kolei 43,3 proc. zawiera je w śladowych ilościach, mieszczących się w normach. Wielu rolników już w początkowej fazie wzrostu roślin używa kilka rodzajów silnych pestycydów tak, żeby zwalczyć ewentualne zagrożenia już na samym początku.
 
Nasze urządzenie będzie umożliwiało stawianie diagnozy np. pięć miesięcy przed tym, gdy wystąpi choroba. Rolnik będzie już wtedy wiedział, że dany mikroorganizm jest na polu, w związku z czym będzie mógł zastosować zupełnie inną dawkę środka, np. cztery razy niższą. Będzie mógł wziąć pod uwagę środek o bardzo wąskim spektrum działania, który nie szkodzi tak bardzo albo w ogóle nie szkodzi pożytecznym mikroorganizmom, owadom, a także ludziom. To całkowita rewolucja – przekonuje dr inż. Adam Kuzdraliński.
 
Poza tym, ma wykrywać nawet pojedyncze mikroorganizmy. Czułość na poziomie urządzeń stosowanych w kryminalistyce pozwoli wykrywać nawet śladowe ilości. Obecnie takie analizy trwają od kilku dni do dwóch tygodni. Urządzenie ma to robić w znacznie krótszym czasie.
 
Badanie opiera się na analizie DNA. Projektujemy specjalne odcinki DNA, które mają za zadanie wykrywać tylko ten mikroorganizm, a nie inny, w praktyce rolnik dostaje listę mikroorganizmów, które atakują np. pszenicę albo jabłonie, będzie wiedzieć, że spośród 30 mikroorganizmów niebezpiecznych, ma np. już 4–5. Dostanie dokładny obraz tego, co się dzieje w danym momencie w sadzie, na polu czy na plantacji – tłumaczy dr inż. Adam Kuzdraliński.
 
Zasada działania przenośnego laboratorium będzie się opierała na wymiennych kartridżach, odpowiednich do danego rodzaju uprawy. Do takiego kartridża wsadzana będzie próbka, następnie będzie trzeba umieścić go w urządzeniu i po kilku minutach pojawi się wynik analizy. Kartridże będą sprzedawane osobno, jednak ich koszt ma być symboliczny.
 
– Chemia połączona z elektroniką będzie działała na zasadzie kartridżów, tak jak w drukarce. Specjalny kartridż trzeba będzie umieszczać w urządzeniu, jeśli będzie to pszenica, wtedy takie urządzenie będzie mogło robić analizę pod pszenicę. To samo urządzenie z kartridżem np. na buraki cukrowe, będzie mogło robić analizę pod buraki cukrowe, nie trzeba będzie kupować nowego urządzenia. Chcemy, aby kartridże kosztowały dosłownie grosze – wskazuje dr inż. Adam Kuzdraliński.


Tagi:
źródło: